Autor |
Wiadomość |
Szeryf
 |
Wysłany:
Pon 7:30, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
Tzn. wiesz, nie chodzi to o to, że ja bym odrazu wszystkich pozabijała. Ja chciałam sprowokować od konwersacji... a ty mi tu tak słodzisz. To jest cios poniżej pasa. Co to za rodzeństwo, które się nie kłóci? |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Nie 22:42, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
heh Asia Ty byś wszystkich pozabijała odrazu... Sama dobrze wiesz jako osoba inteligentna ze problem cały w tym ze ludzią trzeba pomóc sie odnaleść, ciezko czekać az sami sie zoorientują ze coś jest nie tak... szczęściu trzeba pomóc |
|
 |
bastek
 |
Wysłany:
Nie 10:58, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
Trzeba im pomóc sie odnaleźć |
|
 |
Szeryf
 |
Wysłany:
Sob 21:51, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
No niby tak... Ale szczerze, przecież tak dużo osób żyje w tej nieświadomości, nie widząc sensu we własnej egzystencji... to co... mamy kazać im się pozabijać... bo to jest tylko "egzystencja na którą szkoda trwonić tak dużo sił...", a nie prawdziwe życie... |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Śro 15:22, 20 Lut 2008 Temat postu: |
|
Tu nie chodzi o zmiane... przyzwyczajenie to jest swego rodzaju nieświadome trwanie w jakimś stanie.. Jeśli chodzi o to, to osobiście uważam ze życie w nieświadomości, życie bez sensu byle żyć to tylko egzystencja na którą szkoda trwonić tak dużo sił... |
|
 |
bastek
 |
Wysłany:
Pon 14:46, 18 Lut 2008 Temat postu: |
|
Co do tych przyzwyczajeń(dobrych), to po co się zmieniać... czy nie lepiej pozostać taki, jakim się jest, jakim znają nas inni...?
Fakt, wszystko się zmienia, pory roku, kultura, budownictwo, moda itp. ale jeżeli w czymś trwamy to nie warto tego zmieniać
Wiem, że może nie najszczęśliwszy ten komentarz... ale wiecie... chce was sprowokować do rozmowy, konwersacji |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Sob 22:37, 29 Wrz 2007 Temat postu: |
|
egzystencję dobra i zła zostawmy na inne gdybania bo to czy coś jest dobre czy złe... zależy od punktu widzenia i od zdefiniowania tych pojęć, a nei chce sie zagłębiać w moralność.
a jak jest z innymi rzeczmi ważniejszymi naprzykład uczuciami?? bo muzyka muzyką nick nickiem a reszta?? |
|
 |
OMCgeniusz
 |
Wysłany:
Sob 14:22, 29 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Uważam że przyzwyczajenia nie są niczym złym, bo przecież Bóg je w nas stworzył. Człowiek pierwotny bez nich by nie przeżył, ale w czasach współczesnych może okazać się czymś neutralnym lub złym. Przyzwyczajenie do słuchania "nieodpowiedniej" muzyki jest czymś złym ale np moja ksywka na forum którą używam w internecie może nic nie znaczyć i nie jest wtedy zła. Trzeba tu rozróżnić że coś co nie jest dobre nie musi być złe(tak mi sie wydaje).Nic (oprócz Boga) nie jest 100% dobre jak i nic (oprócz szatana) nie jest 100% złe. |
|
 |
marga
 |
Wysłany:
Czw 11:09, 27 Wrz 2007 Temat postu: .. |
|
mam taka nadzieje ze przez poruszanie tego typu tematow ludzie zaczna zastanawiac sie troche glebiej nad swoja wlasna osoba i chociaz czesc odnajdzie to czego tak naprawdy kazdy czlowiek szuka-glebie wlasnego serca...
a odchodzac od tematu to i tak bardziej udane uwazam spotkanie przy "jagodowej herbatce" bylo pieknie-dziekuje Adas:) |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Pon 15:45, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
hehe Gosiu... ciekawe co mnie zainspirowało??!! Moze wiesz cos na ten temat:> Moje zdanie na całą sprawę znasz.. ale zobaczymy jak to się wszystko ma do ogólu ludków moze to sie komuś do czegoś kiedyś przyda moze zaczniemy sie przez takie drobne główkowanie samorozwijać?? |
|
 |
marga
 |
Wysłany:
Pon 15:38, 24 Wrz 2007 Temat postu: ... |
|
heh no ciekawe z kim mogles poruszyc taki temat...  |
|
 |
Szeryf
 |
Wysłany:
Pon 15:11, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Niby tak jest... ale czemu jest więcej negatywnych aspektów przyzwyczajania się(albo po prostu ja takich widzę więcej). Choć nie sądzę, że kiedykolwiek polubię obrabiać zadania domowe i uczyć się...  |
|
 |
Nozi
 |
Wysłany:
Nie 20:58, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Czy warto zmieniać się by zwalczyćjakieś przyzwyczajenie?
Trudne pytanie, bo ostatnio znalazłęm pozytywny aspekt przyzwyczajenia się np mamy cośdo zrobienia ale robimy to z wielkąniechęcią ale po którymś tam razie przyzwyczajamy się do tego a nawet może dojśćdo sytuacji gdy to coś polubimy  |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Sob 22:22, 22 Wrz 2007 Temat postu: |
|
przyzwyczajenie sięga dużo głębszej sfery niż tylko tej materialnej [powtarzanych czynności] sięga to także sferu uczuciowej, która mnie bardziej interesuje niż tylko jakiś nawyk..
poruszyłaś temat wyzbycia się przyzwyczajenia.. Jednak czy to sie da tak naprawde od samego początku?? Moim zdaniem nic na siłę wszytsko, każde budowanie a zarazem kazde niszczenie potrzebuje czasu, by dojrzeć samo w sobie. Jedynym problemem przyzwyczajenia jesteśmy my sami bo to dotyczy nas i jedynym pewniakiem jest to iz jeśli chcemy cokolwiek naprawiać to musimy zacząć od siebie... tylko czy czasem warto?? |
|
 |
Szeryf
 |
Wysłany:
Pon 18:59, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Moim zdaniem przyzwyczajenie jest zbiorem czynności regularnie powtarzanych. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale nie wiem, jak to można inaczej zdefiniować...
Osobiście uważam, że przyzwyczajanie się do czegoś NIE jest dobre!! Nawet, jeśli chodzi to tak proste sprawy np. poranna modlitwa. Na początku to ma sens, myślimy podczas rozmowy z Bogiem i czujemy że to jest to... jednak po pewnym czasie zaczynam mówić z pamięci formułki nie zdając sobie z tego do końca sprawy. Po pewnym czasie orientujemy się, że nie na tym nam zależało i tu nie o to chodzi... Jednak pozbyć się złego przyzwyczajenia jest bardzo trudno... W tym wypadku trzeba posatrać się wrócić do samego początku, żeby sobie przypomnieć po co to wszystko.
Pozatym, przyzwyczajenie potrafi zmienić coś co kochamy ponad życie, w coś monotonnego i nudnego... W tym przypadku mówię to w 100% o sobie i o jeździe konnej... Ale to już tak nawiasem mówiąc.
Tak jak to powiedział mój ulubiony pisarz Paulo Coelho (chyba) w "Pielgrzymie":
"Zawsze widzimy tę najlepszą z dróg, wybieramy jednak tę, do której przywykliśmy." |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Pon 8:50, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
No tak odpowiedz odpowiedzią jednak bez jasnych konkretów moze zacznijmy od początku czyli:
Co to jest przyzwyczajenie? |
|
 |
ks. Marek
 |
Wysłany:
Nie 17:35, 16 Wrz 2007 Temat postu: |
|
wracam do gry na forum:)
myslę, że idealnie byłoby wszystko robić w sposób przemyślany i świadomy, bo to ludzkie. Ale ile rzeczy funkcjonuje w nas machinalnie. jeśli są to sprawy drobne, to pól biedy. Gorzej jak któś np. z przyzwyczajenia się modli, chodzi do koścoła, traktuje drugich ludzi tak wg. szablonu.Pozdrawiam i zachęcam do podejmowania ważnych tematów. Dzieki Szczepan! |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Pią 22:34, 07 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Dla mnie osobiście przyzwyczajenie jest złe. Jako wasza opozycja przedstawię następujące argumenty, a właściwie moze naprowadzę was czym jest przyzwyczajenie... jeśli sie o czymś rozmawia to moze zaczniemy od samego początku.... czym jest przyzwyczajenie? odpowiemy na to pytanie i dokończę moją argumentację. |
|
 |
Małgo :-)
 |
Wysłany:
Pią 14:24, 07 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Moim skromnym zdaniem... heh wydaje mi się że samo przyzwyczajenie jest neutralne, tak jak Marcin wyżej wspomniał może mieć negatywny aspekt, ale w swych skutkach może być także pozytywne, np ktoś jest przyzwyczajony zawsze mówić "dzień dobry" albo myć przed jedzeniem ręce, robi to machinalnie, odruchowo, a jest to dla niego jak najbardziej korzystne. Tak samo może być z modlitwą jesteśmy przyzwyczajeni do coniedzielnej Mszy, tak że niedziela bez Eucharystii byłaby nie do zaakceptowana i wcale to nie znaczy że nasze przyzwyczajenie sprawia iż traktujemy tą Msze w "oklepany" sposób. Czy tak samo modlitwa wieczorna, rachunek sumienia, to że ktoś jest przyzwyczajony do tego że zawsze wieczorem klęka i rozpoczyna rozmowę z Bogiem tylko pomaga i uodparnia na nasze lenistwo czy jakieś tam zniechęcenie, ot co
to tylko od nas zależy czy owe przyzwyczajenia nas zobojętniają na zło czy na nie uodporniają , jeżeli to pierwsze to zawsze możemy to zmienić i sprawić że sie odzwyczaimy.
no i to by było na tyle haha |
|
 |
Nozi
 |
Wysłany:
Czw 20:21, 06 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Przyzwyczajenia... cięzko tutaj zająć jakieś konkretne stanowisko
Myślac teraz nad tym może byćo zły aspekt naszego życia, bo co to jest przyzwyczajenie? Człowiek staje się obojętny na to co się wokuł niego dzieje. Ktoś klnie? spoko już sie przyzwyczaiłem, ale działą to na naszą podświadomość i po jakimś okresie czasu sami zazynamy urzywać wulgarnych zwrotów.
Zobaczmmy co ini o tym myślą  |
|
 |
Szczepan
 |
Wysłany:
Pią 22:29, 24 Sie 2007 Temat postu: Przyzwyczajenie pod lupą |
|
Więc tak ostatnio rozmawiając z pewną osobą poruszyliśmy pewną kwestję. Ja jako osoba woląca wyrazić swoję opinię niż pozostać bezstronnym zgodziłem się na pewien spór... wyniki narazie zostawię daleko daleko bo nie chcę kwitować tematu, a wręcz przeciwnie pragnę by ludzie aktywnie zaczeli się w nim wypowiadać postaram się drażyć go jak długo się da.
Mianowicie chodzi o ludzkie przyzwyczajenia, czy są one dobre??? czy opłaca sie przyzwyczajać czy to tylko głupota?? czewgo sięgają przyzwyczajenia jakiej strefy naszego życia... Czy jest to porzyteczna rzecz trzymająca w ryzach całe nasze ziemskie życie czy może virus je powoli niszczący... co sądzicie o tym?? |
|
 |